niedziela, 28 maja 2017

Rosyjskie „House of Cards” - "Wszyscy ludzie Kremla" Michaił Zygar [RECENZJA]

Zdaniem radia „Echo Moskwy”, Michaił Zygar został zwolniony ze stanowiska redaktora naczelnego jedynego niezależnego kanału w Rosji „TV Dożd” z powodu ukazania się „Wszystkich ludzi Kremla”. Po lekturze reportażu, prawdziwość tej wersji zupełnie by mnie nie zdziwiła. W końcu Władimir Putin był w stanie przejąć stację telewizyjną NTW.


Przeczytanie książki Zygara znalazło się u Wacława Radziwinowicza, korespondenta „Gazety Wyborczej” w Rosji, na szczycie listy rzeczy do zrobienia. Miał na to czas już w 2015 roku (polskie tłumaczenie ukazało się po dwóch latach), kiedy na własnej skórze odczuł działanie macek Kremla. W odwecie za wyrzucenie z Polski rosyjskiego korespondenta oskarżonego o szpiegostwo, Radziwinowicz także musiał wynieść się z gościnnego kraju. Polecenie tej książki przez osobę zajmującą się moskiewską grą polityczną przez 18 lat stanowi dla czytelnika wskazówkę, że lektura jest warta poświęconego czasu. Ja się nie rozczarowałem.

Jak pisze autor: „Chciałem, by powstała historia zmian, które zaszły w Rosji w ciągu ostatnich 15 lat”. Jednak szybko okazało się, że moskiewska elita albo nie pamięta początków historii, albo przedstawia jej własną, korzystną dla siebie, wersję. A teorii spiskowych próżno na Kremlu szukać: „Jeśli pojawi się przed nami wątpliwość, co tak naprawdę było przyczyną tego lub innego wydarzenia – zły zamiar czy błąd – zawsze należy wybrać to drugie”. I tak Zygar przedstawił trzymającą czytelnika w napięciu historię Putina od przypadkowego dojścia do władzy, do stania się częścią historii Rosji, a także jego świty urzędników, którzy dopiero przed kilkoma laty zrozumieli, że „zamiast brać ochłapy od miliarderów, sami mogą stać się miliarderami”.

Od cara Lwie Serce do cara Świętego

Podział książki wskazuje na krętą drogę Putina po kremlowskich schodach trwającą 16 lat. Autor skrupulatnie śledzi jego losy. Od 1999 roku, gdy Borys Jelcyn, świadom niskiego poparcia i strachu przed dojściem do władzy komunistów, postanowił namaścić na swojego następcę dyrektora Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Putin, mimo że nie spodziewał się takiego zwrotu akcji, szybko zechciał stać się liberalnym reformatorem i przez pierwsze lata spełniał tę rolę z powodzeniem. Miał być także szansą na odbudowę relacji Rosji ze Stanami Zjednoczonymi: „Ma pierwszorzędny zespół i wierzę, że jest on gotów przeprowadzić konieczne reformy” – mówił Bill Clinton, prezydent USA.

Zygar prowadzi czytelnika dalej, przez deklarację głowy Rosji z początków politycznej kariery, że nie zamierza rządzić do końca życia – czyżby? Także przez przekazanie władzy w 2008 roku Dmitrijowi Miedwiediewowi, by, w przeciwieństwie do głów byłych republik radzieckich, zgodnie z konstytucją ograniczyć się do dwóch kadencji i wrócić po 4 latach. Aż po współczesność, gdy spełnia się zapowiedź Putina: „Jeśli Ukraina wejdzie do NATO, to wejdzie bez Krymu i wschodu – po prostu  się rozpadnie”, a Rosja wspiera syryjski reżim Baszara al-Asada, ponieważ „choć to sukinsyn, to nasz sukinsyn” (słowa przypisywane amerykańskiemu prezydentowi Franklinowi Rooseveltowi zdanie o nikaraguańskim dyktatorze Anastasio Somozie).

Równie mocno przykuwające uwagę czytelnika są opisy relacji władcy Kremla z głowami państw świata. Zygar doskonale ukazuje, że ich nawiązywanie to, choć brutalna, zwykła gra. George Bush był idolem Putina, jednak tylko do czasu okazania słabości w obliczu tragedii, jaką przyniósł za sobą huragan „Katrina”. Natomiast przyjaźń z Tonym Blairem, premierem Wielkiej Brytanii, zakończyła się po odmowie brytyjskiego sądu ekstradycji oligarchy Borysa Bierezowskiego. A kolejny kompan, premier Włoch Silvio Berlusconi, urządził w 2002 roku szczyt NATO w Rzymie, który miał być zapowiedzią przyszłego członkostwa Rosji w Sojuszu. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, to autor nie przedstawia fikcji.

Wszyscy gracze Kremla

Czytelnik podczas lektury może poczuć się jak na torze rajdowym. Coraz to musi spodziewać się kolejnej zmiany trasy o 90 stopni, a Michaił Zygar jest jego nawigatorem. Ich prowodyrem natomiast niekoniecznie jest sam Putin – w końcu tytuł książki jest nieprzypadkowy. Dziennikarz twierdzi, że za niejedną decyzją stoi ktoś ze świty prezydenta. Choć nikt nie odważyłby się podjąć decyzji bez wiedzy głowy państwa, to był w stanie na nią wpływać. „Ludzie z jego otoczenia myśleli, że odgadują jego zamysły – ale de facto urzeczywistniali własne”.

A w czym te zamysły się przejawiały? Władisław Surkow, kremlowski ideolog, alarmował o „kolorowej rewolucji”, która z Ukrainy i Gruzji może przenieść się do Rosji. Do zorganizowania igrzysk w Soczi (najdroższych w historii sportu, na przygotowanie wydano 37,5 mld euro) przekonał Putina „naczelny narciarz wśród oligarchów” – Władimir Potanin. A Nikołaj Patruszew, były dyrektor FSB, wykreował nową historię Rosji, w której wszystkim jej klęskom winne są Stany Zjednoczone. Trudno podążać własną drogą przy tak wpływowej elicie.

Lista osób, które miały znaczący wpływ na prezydenta Rosji, jest długa, dlatego Zygar każdy rozdział poprzedza ciekawą sylwetką jednej z nich. Są wśród nich kremlowscy politycy jak sekretarz prasowy Putina Dmitrij Pieskow, który „cały czas dokądś biega, cały czas coś organizuje, cały czas komentuje”. Jest i duchowny, patriarcha Władyka Cyryl, który „zaczyna rządzić ministrami”. A także głowy państw, wśród nich Baszar al-Asad, który „okazał się Władimirem Putinem Bliskiego Wschodu”. Autor doskonale ukazuje sieć powiązań między nimi, a czytelnik przeciera oczy ze zdumienia, że światowa polityka wydawać się może tak prosta, gdy tylko zna się jej kulisy.

Wydobyć sedno z chaosu

Trudno przebrnąć przez „Wszystkich ludzi Kremla” ze względu na ogromną liczbę wydarzeń, motywacji i bohaterów. Dlatego lepiej jest skupić się na zrozumieniu funkcjonowania mechanizmów rządzących polityką Kremla niż na spamiętaniu wszystkich faktów. Z pomocą nadbiega autor. Z chaosu różnych, czasem sprzecznych ze sobą, opinii, stara się zbudować pełen obraz oraz objaśnia wszystkie posunięcia bohaterów książki. Dzięki temu oczywiste staje się to, co jeszcze przed chwilą było niezrozumiałe.

Zygar uczciwie przyznaje, że czasem opiera się na plotkach. I można by zarzucić mu niepotrzebną sensacyjność, gdyby nie to, że te wersje często się sprawdzają. Odwołuje się do dokumentów, archiwalnych wypowiedzi swoich bohaterów oraz do licznych własnych rozmów. Stąd nietrudno rozróżnić, co można wziąć za pewnik, a co zapamiętać i obserwować, czy się nie sprawdzi.

Trafne uwagi, anegdoty i obnażenie hipokryzji

Język książki jest nie tyle literacki, co sprawozdawczy. Czytelnik czuje się, jakby usiadł z dziennikarzem przy kawie i wsłuchał się w jego opowieść. Nie brakuje w niej jednak trafnych spostrzeżeń. Przykładem jest porównanie zbojkotowanego z powodu aneksji Krymu i naniesionych sankcji forum w Petersburgu do smutnego ślubu, „z którego uciekła panna młoda, a pan młody i jego przyjaciele podkręcali się nawzajem, przekonując, że panna młoda niezbyt im się wszystkim podobała i bez niej jest im nawet lepiej”.

Powagę problematyki reporter rozładowuje godnymi śmiechu, ale i zapamiętania, anegdotami. Bierezowski znany był ze swego roztrzepania: „wciąż miał pomysły, ale najczęściej nie potrafił przypilnować tego, jak są realizowane”. Jednak szczególnie w pamięć zapadł mi żart dotyczący przekazania władzy Miedwiediewowi. Zamiast przenosić całą administrację pomiędzy siedzibą prezydenta a premiera, wystarczyło przewiesić tabliczki.

Lekturę ułatwiają natychmiastowe odnośniki do współczesności. Gdy Zygar wspomina decyzję Putina z 2000 roku o zamknięciu baz wojskowych w Wietnamie i na Kubie, od razu dodaje, że już po kilkunastu latach prezydent zmieni swoje zdanie. Autor także natychmiast weryfikuje hipokryzję działań pozostałych bohaterów. Tak było z prawnikiem Pawłem Astachowem, który w 2001 roku był „gorącym obrońcą wolności słowa”, a już po 10 latach stał się „funkcjonariuszem publicznym, ale również jednym z najbardziej jaskrawych symboli państwowego populistycznego antyamerykanizmu”.

Potępienia warte podtarcia tyłka

Po przeczytaniu „Wszystkich ludzi Kremla” mogę śmiało przyznać, że rozumiem przynajmniej część posunięć Moskwy. Na potępienie przez Zachód wprowadzenia rosyjskich wojsk do Abchazji, Putin miał odpowiedzieć prezydentowi Gruzji: „Proszę przekazać swoim przyjaciołom, żeby wzięli te oświadczenia i włożyli je sobie w dupę”. I mam nieodzowne przekonanie, że podobnie postępuje z współczesnymi międzynarodowymi apelami. Dlatego polecam wziąć ten reportaż do ręki, rozsiąść się wygodnie na Kremlu i obserwować rosyjskie „House of Cards”.

Mariusz Bartodziej

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Agora

"Wszyscy ludzie Kremla" Michaił Zygar, 2017
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 464

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skontaktuj się

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *