środa, 3 maja 2017

Wiara godna milczenia - John Dougill "300 lat milczenia" [RECENZJA]

Portugalczyków zapędził do Japonii w 1543 roku sztorm. Miejscowi natychmiast zachwycili się muszkietem, a część z nich po 6 latach – Biblią. Przypadek zadecydował o powstaniu chrześcijańskiej społeczności, która przez ponad 200 lat żyła w ukryciu z obawy przed śmiercią. Ich dzieje zbadał z dbałością godną kronikarza i zmysłem reportera John Dougill.
 

Autor mieszka w Japonii od 1986 roku, a tematem kakure-kirishitan (ukrytych chrześcijan) zainteresował się po lekturze powieści Shūsaku Endō „Milczenie”. Jak przyznaje: „Kiedy dowiedziałem się, z jaką wytrwałością japońscy wieśniacy kultywowali europejską religię, nie mogłem nie zadać sobie pytania, co skłaniało ich do ryzykowania własnym życiem i losem najbliższych”. Z jego podróży śladem muzeów, miejsc kultu i tortur powstał reportaż, który odpowiada na frapujące go pytanie.

Kompletna historia kirishitan

„300 lat milczenia” to książka kompletna. Reporter przedstawił historię chrześcijan w Japonii od ich początków, po współczesność. Wzbogacił ją o wątki socjologiczne, kulturowe i mitologiczne, które raz po raz wprawiały mnie w coraz większe zdumienie.

Całość porządkuje wyznaczona przez autora trasa śladami kirishitan (chrześcijan) z klarownym wyjaśnieniem, dlaczego udaje się w dane miejsce. Jednocześnie książka jest bardzo żywa – autor nie waha się zmienić planów, jak w przypadku podróży na wyspy Gotō. To tam kakure-kirishitan znaleźli schronienie przed prześladowaniami.

Narrację przeszłości autor przerywa własnymi refleksjami. I choć często u reporterów wydaje się to natrętne i zbędne, tak w przypadku Dougilla są one trafne i ciekawe. Jak teoria dotycząca przybycia do Japonii pierwszego misjonarza, Franciszka Ksawergo. Dotarł w pobliże góry Takachiho, gdzie, według mitu shintō (tradycyjnej religii kraju), „»z nieba zstąpił« wnuk Amaterasu, bogini słońca”. To miejsce podwójnego „zstąpienia” zaintrygowało zarówno reportera, jak i mnie.

Chrześcijaństwo nowym buddyzmem

Lekturę skomplikowanych dziejów kirishitan ułatwia kalendarium. Szok po przybyciu Franciszka Ksawerego w 1549 roku był dla tubylców potrójny – fizjonomiczny, kulturowy i religijny. Kontrast zaczynał się od zderzenia „europejskich olbrzymów w czarnych szatach i kapeluszach” z Japończykami „w luźnych ubraniach i słomianych sandałach”.

Jak zauważa Luís Fróis, jezuita z XVI w.: „W Europie dąży się do przejrzystości wypowiedzi i unika wieloznaczności. W Japonii niejednoznaczne słowa są uważane za element dobrego języka i wysoko cenione”.

A co z religią? Najzabawniejsze różnice wynikły z bariery językowej. Tłumacz Yajirō sięgnął po buddyjskiego Wajroczanę jako odpowiednika Boga. Stąd wyrosło przekonanie Japończyków, że chrześcijaństwo to nowego rodzaju buddyzm. I stąd pojawiły się absurdalne pytania: „Dlaczego Chrystus nie uznawał rzeczywistości reinkarnacji?” oraz „Jakie były jego poglądy na karmę?”.

Od wolnej wiary do oddzielenia

Jak pisze Dougill, „Japonia była krainą bogów, ale Ksawery i jego towarzysze przybyli, by uczynić z niej krainę Boga”. Walka chrześcijan z buddystami i kapłanami shintō niejednokrotnie była krwawa. Po pierwsze, z powodu konkurencji. A po drugie – chrześcijaństwo wymagało wyłączności. Wykluczało nie tylko jednoczesne wyznawanie kilku wiar, ale również podleganie daimyō, władcom regionów. Choć część z nich przyjęła chrzest i zmuszała do tego swój dwór. Dlaczego? „Mówi się, że podczas gdy misjonarze wykorzystywali handel, by wprowadzić Japończyków do nieba, Japończycy wykorzystywali niebo, by rozwinąć kontakty handlowe”. Broń i pieniądze były wystarczającą motywacją do zmiany wiary.

Jeszcze w XVI wieku, w trakcie prześladowań, wielu oddało za religię życie. Łaciński teolog Tertulian stwierdził, że „krew męczenników jest nasieniem chrześcijan”. Tak było i w tym przypadku, dlatego już w 1614 roku nowa religia stała się zakazana. Konieczny był obrzęd fumie, czyli deptanie świętych symboli, oraz wyrzeknięcie się wiary – co ciekawe, kirishitan przysięgę składali na Boga.

W jaki sposób przetrwali do 1859 roku, czyli powrotu katolickich misjonarzy? Udawali buddystów. Nabożeństwa odprawiali w jaskiniach albo w lesie, podczas buddyjskich pogrzebów ktoś w pokoju obok modlił się i zanurzał różaniec w wodzie święconej, a z pokolenia na pokolenia przekazywali orashio, czyli wyuczone modlitwy, często niemające najmniejszego sensu. We wnękach tworzyli ołtarzyki, a z buddyjskiej figurki zrobili Maryję. Dlaczego starali się zachować wiarę? „Podobała im się idea, że wszyscy są równi. I że biedni po śmierci będą bogaci i szczęśliwi, a bogacze nie”.

Gdy Japonia ponownie otworzyła się na świat i zniesiono zakaz chrześcijaństwa, o dziwo tylko część z kakure-kirishitan została katolikami. Przez lata ukrywania zaczerpnęli wiele praktyk buddyjskich oraz shintō i nie chcieli z nich rezygnować. Dodatkowo pragnęli zachować wiarę swoich przodków. Tak narodzili się hanare kirishitan, czyli oddzieleni chrześcijanie. Czy przetrwają? Dziś w tej grupie dominują osoby starsze, a wśród młodych, jak w przypadku rozmówcy autora, tradycja sięgająca czterysta lat wstecz wygasa.

O Japonii poprzez Europę

Ciekawym zabiegiem autora są częste próby wyjaśniania zjawisk poprzez odwołanie się do europejskich wydarzeń z podobnego czasu. Hideyoshiego Toyotomiego, drugiego z „trzech zjednoczycieli państwa”, z Henrykiem VIII łączyło m.in. ograniczenie władzy Kościoła katolickiego w swoim kraju. Brutalne prześladowania rozpoczęte przez Tokugawę zbiegły się z działalnością inkwizycji. A skutki chrześcijańskiego powstania na półwyspie Shimabara autor skojarzył z irlandzkimi wojnami konfederackimi. Takie zestawienia znacznie ułatwiają odbiór czytelnikowi z Zachodu.

Prawdy Japończyków

Dawno nie byłem tak pozytywnie zaskoczony książką. „300 lat milczenia” jest idealnym przykładem wykorzystania ogromnych pokładów wiedzy, jakie John Dougill zebrał przez 30 lat mieszkania w Kraju Kwitnącej Wiśni. Wydaje się, jakby każde napotykane przez niego drzewo czy skała miały swoją legendę, którą on wyciąga jak z rękawa i oddaje czytelnikowi. Całkowicie obca niedawno kultura Japonii, po lekturze jest mi bliższa od części tych, z którymi można się zetknąć na ulicach polskich miast.

Zadziwiła mnie również lekkość tekstu. Autor jest profesorem w Kioto, a, za wyjątkiem sporadycznych trudnych zwrotów, pisze zupełnie zrozumiale i z literackim akcentem. Jedyne, co może zniechęcić kogoś do lektury, są refleksyjne wtrącenia autora, które w moim przekonaniu się sprawdzają.

Jak zauważa reporter, „w języku japońskim nie ma różnicy między formą liczby pojedynczej i mnogiej”. Dlatego „chrześcijanie zwracają się ku prawdzie, a Japończycy ku prawdom”. To zdanie doskonale oddaje złożoność ich światopoglądu. A jeśli ktoś chce poznać kilka prawd o kakure-kirishitan lub o samej dalekowschodniej kulturze, „300 lat milczenia” jest doskonałą lekturą dla niego.

Mariusz Bartodziej

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu "Agora"

"300 lat milczenia" John Dougill, 2017
Wydawnictwo: Agora
Liczba stron: 328

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skontaktuj się

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *