niedziela, 5 lutego 2017

Śladem kryminalnej polski - Marcin Kącki "Plaża za szafą" [W TRAKCIE LEKTURY]

Gdy otrzymałem książkę, zadałem sobie pytanie: czy „kryminalną podróż po Polsce” będzie się czytało równie dobrze jak kryminał? I muszę przyznać, że w tym aspekcie zupełnie się nie zawiodłem.


„Plaża za szafą” Marcina Kąckiego to zbiór dokładnie dwudziestu czterech reportaży. Każdy z nich to kilka/kilkanaście stron cennego, dynamicznego, trzymającego w napięciu tekstu. Możecie je sobie swobodnie dawkować, ponieważ nie są ściśle ze sobą powiązane. Ale uwierzcie, będzie wam trudno odstawić tę książkę z własnej woli.

Skutki uboczne: próby samobójcze

Za mną już ponad połowa lektury. Co w tej części odnajdziecie? Na pewno złość, bo ratownik medyczny jest kryty przez współpracowników tak długo, dopóki własnej żonie nie zapewni spokojnego wiecznego snu. Także gniew, ponieważ w renomowanym centrum stomatologicznym może pracować i wyrządzać dzieciom nieodwracalne krzywdy lekarka tylko dlatego, że jest córką znaną w środowisku panią profesor. A nawet wściekłość, gdy firma farmaceutyczna wypuszcza lek na Parkinsona w Europie z pominięciem „drobnej” uwagi o możliwym wywołaniu uzależnienia od hazardu czy nawet prób samobójczych, o czym jednak w USA informuje.

Nie zawiodą się również ci, którzy szukają wzruszających historii. Bo czy podróż kilkuletniego chorego Adriana od szpitala, poprzez sierocińce, na kolejnych placówkach medycznych kończąc, nie poruszy czyjegoś serca? On tylko „siuka nerki i mamy”, a czy znalazł, odpowiedź znajdziecie w lekturze.

Raz po raz reporter serwuje czytelnikowi solidną dawkę humoru. Jak z historią Anny, która w Konstancinie oszukała klasę wyższą na grubo ponad milion, bo pokazywała się w coraz to bardziej wpływowym towarzystwie. Albo jak z próbą zamachu na Ikeę przez dwóch niepozornych Polaków. Czy konflikcie braci: rolnika i gangstera, w którym nie wiadomo do końca, kto tak naprawdę komu grozi.

Wciągająca treść, kłopot z finałem

Marcin Kącki wie, jak przyciągnąć uwagę czytelnika. Dlatego większość podrozdziałów poprzedza krótkim akapitem, w którym zapowiada treść tekstu. Jednak nie przejrzyście, a za delikatną zasłoną, przez co natychmiast chcemy znaleźć w reportażu odpowiedzi na nasze pytanie. A dalej mistrzowsko dawkuje wyjaśnienia, by jeszcze wyżej podbić naszą ciekawość.

„Plaża za szafą” zdecydowanie nie jest książką, nad którą możemy dumać. Owszem, chwila refleksji się trafi. Ale chodzi o to, by wsiąść w autobus i przejechać trasę „kryminalnej polski” z nosem przyklejonym do szyby. Bez przystanków, sama akcja.

Zdążyłem się również rozczarować. W kilku reportażach autor pozostawił mnie z niedosytem. Jak z konfliktem braci, historią dźgnięcia nożem nauczyciela w Zespole Szkół w Lubinie czy kobietą rządzącą gangiem w Sanoku. To nie temat aborcji czy in vitro, w którym każdy może mieć własne zdanie. Tutaj oczekiwałem klarownego finału, a dostałem sprawę w toku.

Czegoś autorowi jednak zazdroszczę. Motywacji, by mimo tylu przeciwności, biegać od drzwi do drzwi i szukać wyjaśnień.

Mariusz Bartodziej

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Agora

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skontaktuj się

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *